sobota, 26 marca 2011

Love In The Time of Cholera

Nie ma rzeczy niemożliwych...

Tak naprawdę ten ostatni post tego bloga, który właśnie publikuję był pierwszym, który napisałem. Nie było sensu ani potrzeby jakkolwiek go zmieniać poza dodaniem powyższego zdania wstępu. Nie trzeba bowiem jechać na koniec świata, aby mieć pewność, co jest w życiu najważniejsze. Nie trzeba także zawsze przelecieć dziesiątek tysięcy kilometrów, by szukać lepszego miejsca. Warto natomiast zawsze marzyć, a czasem to wymaga odrobiny szaleństwa.

Nie ma wiec rzeczy niemożliwych, bo jak tuż przed wyjazdem przypomniała mi to bardzo mądra osoba, wystarczy przecież jedynie (a może aż) czegoś naprawdę mocno chcieć, aby to się spełniło.

Te trzy miesiące były wspaniałe: trochę jak bajka, trochę jak przygoda, trochę jak zagadka – trochę jak życie! Bo czy kiedykolwiek wiadomo do końca, co przyniesie kolejny dzień?!

Za kilka godzin wystartuje samolot, w którym rozpocznie się moja podróż do domu. Można spokojnie przy tej okazji powiedzieć, ze czasem faktycznie, Polska może nie jest idealna (bo istnieją też koncepcje, że takich rzeczy po prostu nie ma), ale z każdą kolejną podróżą poza granice tego kraju, osobiście utwierdzam się w przekonaniu, że paradoksalnie - cytując pewne, wątpliwej popularności slogany - jednak jest najważniejsza!

Najważniejsza jest właśnie dlatego, że niekoniecznie zawsze tam, ale przecież choćby dzięki niej, można spełniać te największe marzenia... Zapowiada się wiec jeszcze ciekawsza przygoda, której nie mogę się już doczekać! Pora wracać :)

Do zobaczenia!


PS: Bloga tego dedykuję wszystkim Wam, którzy śledziliście te przygody, wspieraliście mnie, komentowaliście te wypociny i traciliście wzrok próbując doczytać się jakiegokolwiek sensu…

W szczególności tym, bez których powyższe byłoby niemożliwe tj. Ani, Waldkowi i Uli.

W tym czasie stali się Oni dla mnie bliscy jak rodzina.
Dziękuję!



3 komentarze:

  1. Garus,
    bezpiecznego lotu! jestem ciekaw jeszcze wiele rzeczy o ktorych nie pisales na blogu, wiec ciesze sie na nasze spotkanie niebawem!
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. że tak powiem... SPISAŁEŚ SIĘ!
    dzięki za urozmaicenie tych kilku zimowych miesięcy! JT

    OdpowiedzUsuń
  3. super blog.

    wierna czytelniczka ;-)

    OdpowiedzUsuń